To pytanie, bardzo konkretne i jednoznaczne, ma równie jednoznaczną odpowiedź Tak. Sprawdzi się, jeśli będzie to – zgodnie z podstawową, obowiązującą w biznesie zasadą – w końcowym rozrachunku opłacalne.
Czy dzisiaj istnieją ku temu racjonalne przesłanki? Tak. Oto najważniejsze z nich.
Wynajem samochodów. Ten biznes działa z dobrym skutkiem już od lat. Wszystkie duże firmy wynajmujące samochody (Avis, Rentcar, Europcar i inne) mają w swojej ofercie co najmniej kilka modeli z napędem elektrycznym: od małego Nissana Leaf po luksusową Teslę. W niektórych krajach (np. Norwegia) stanowią one nawet kilkunastoprocentowy udział całej floty. Korzystając z międzynarodowej zwykle struktury organizacyjnej, duże wypożyczalnie skutecznie korzystają z wszelkich możliwych ulg i dopłat, a same elektryki cieszą się dużą popularnością. Najczęściej realizowana i niejako dostosowana do specyficznych, korzystnych cech aut elektrycznych jest usługa wypożyczania ich na lotniskach, dokąd biznesmeni przylatują na jeden dzień i mogą skorzystać z komfortowego, gotowego do jazdy elektryka. Ten typ pojazdu mają też w swej ofercie coraz liczniejsze, małe, lokalne firmy, jak również powstające w ostatnich kilku latach firmy z błyskawicznie się rozwijającego segmentu„współdzielenia” samochodów (carsharing), które oferują samochody na minuty. W Polsce od 2017 r. działa wrocławska Vozilla, która oferuje jedynie elektryki, a od niedawna do floty Traficara dołączyło 9 Renault ZOE, na razie na próbę, jednak wiele wskazuje na to, że zostaną na dłużej.
Taksówki elektryczne. Są i wożą pasażerów w bardzo wielu światowych metropoliach, do których pod tym względem można też zaliczyć Warszawę, Wrocław, czy Kraków. W tych i kilku innych polskich miastach można korzystać z taksówek elektrycznych. Jeśli nasz rząd dotrzyma obietnic i wprowadzi konkretne zachęty finansowe dla kupujących auta elektryczne, ich ilość w tym biznesie na pewno znacznie wzrośnie.
Logistyka magazynowa i dystrybucja towarów. Powszechnie znane wózki widłowe to jedyne elektryki, które działają nieprzerwanie od końca XIX wieku. Napędzane są energią elektryczną pochodzącą z wożonego ze sobą źródła i jest ich bardzo wiele rodzajów. W w ostatnich kilkudziesięciu latach, kiedy w globalizującej się bardzo szybko gospodarce pojawiały się masowo wielkie centra logistyczne, magazyny dystrybucyjne i olbrzymie centra handlowe, stały się tu podstawowym, niekiedy wymaganym przepisami, narzędziem pracy. W ostatnich kilku latach bardzo szybko rośnie też ilość niewielkich elektrycznych samochodów dostawczych używanych do dystrybucji towarów konsumpcyjnych. W centrach dużych miast są sklepy, restauracje, hotele, do których trzeba dostarczać codziennie towar, a wjazd w ciągu dnia nawet dla małych ciężarówek jest często zabroniony. W niektórych krajach już istnieją, a i w Polsce zapewne będą wprowadzane strefy niskoemisyjne w centrach miast, co uniemożliwi wjazd tam pojazdom spalinowym. Wówczas cichy i zeroemisyjny dostawczak elektryczny idealnie się sprawdzi. Tryb pracy wykonywanej przez te pojazdy (kilka godzin intensywnej jazdy z wieloma postojami i długie postoje między kolejnymi seriami kursów) doskonale pasuje do charakterystyki pracy pojazdu elektrycznego. Długi postój oznacza możliwość taniego, niskoprądowego ładowania, więc wszystko wskazuje na to, że elektryczne samochody dostawcze mogą rychło zdominować dystrybucję towarów i dostawy kurierskie, zwłaszcza na odcinku ostatniej mili.
Elektryczne autobusy. Ewidentne zalety elektromobilności są również wykorzystywane w publicznym transporcie drogowym. Najważniejszą zaletą autobusu elektrycznego są niższe koszty utrzymania w związku z eliminacją kosztownej infrastruktury oraz większą elastycznością ich napędów. Korzyści z autobusów elektrycznych w porównaniu z autobusami z silnikiem spalinowym to przede wszystkim bezemisyjna i cicha praca, lepsze przyspieszenie i zdolność odzyskiwania energii hamowania za pomocą rekuperatorów. To wszystko powoduje, że ich udział w taborach szybko rośnie.
Pochwała „Melexa”, czyli elektryczne auto do golfa. Wózki golfowe, podobnie jak widłowe, już od lat 20-tych ubiegłego wieku pracowicie, cicho i wygodnie wożą sprzęt i biznesmenów lubiących odwiedzać kluby golfowe. I to biznesmenów największego kalibru, którzy mają – podobno – zwyczaj załatwiania najważniejszych spraw na polu golfowym. Polska ma w tym względzie spore zasługi, jako że już na początku lat 70-tych XX wieku, produkowany w Mielcu Melex stał się autentycznym hitem eksportowym i jest produkowany i z powodzeniem sprzedawany w wielu modelach i wersjach. Odmiany wózka golfowego, czyli niedużego auta elektrycznego o silniku niewielkiej mocy, pojawiają się ostatnio coraz częściej, nie tylko na polach golfowych. Są popularne w wielu miastach, gdzie służą np. do obsługi city tours. Doskonale sprawdzają się na wąskich uliczkach starych miast.
Wszystko wskazuje na to, że w ciągu kilku najbliższych lat nastąpi ostateczne pokonanie bariery zasięgu i czasu ładowania samochodów elektrycznych. Nowe technologie bateryjne, nad którymi trwają gorączkowe prace, zapewniające odpowiednią gęstość magazynowanej energii i jej łatwe, szybkie uzupełnianie będą prawdopodobnie niedługo kierowane do masowej produkcji, co zmieni obraz świata i biznesu.